Jak zmienić nawyki żywieniowe u dzieci?
Chipsy, słodkie napoje i kaloryczne desery – to często podstawowe składniki dziecięcej diety. Początek roku szkolnego to znakomity moment, by zmienić nawyki żywieniowe i wprowadzić zbilansowane posiłki. – Pamiętajmy, że przykład idzie z góry. Dobre nawyki wychodzą od nas, rodziców – przekonuje Anetta Skomiał, dietetyk z Centrum Medycznego Medyceusz w Łodzi.
Wielu rodziców marzy, by ich dzieci jadły szpinak, buraki, kaszę jaglaną, a na deser jedynie świeże owoce. Niestety, niewielu udaje się wprowadzić taką dietę. Ale jak zapewnia Anetta SKOMIAŁ, dietetyk z Centrum Medycznego Medyceusz w Łodzi, nigdy nie jest za późno, by spróbować zmienić nawyki żywieniowe. – Po pierwsze trzeba dać dziecku przykład: jeśli sami pijemy słodzone napoje i podjadamy niezdrowe przekąski, nie będziemy przekonujący serwując dziecku sałatki. Po drugie – po prostu nie kupować takich produktów – gdy nie będzie ich w domu, nawet na najwyższej półce, to dziecko ich nie zje – tłumaczy dietetyk CM Medyceusz.
Zmiana nawyków może być procesem długim i mozolnym, ale wymaga konsekwencji. – Na pewno nie można „odpuszczać” i w myśl zasady, żeby zjadło „cokolwiek” dawać jednak wafelka czy słodki serek. Warto także poprosić innych domowników, by nie ulegali dzieciom. Zwłaszcza maluchy umieją w tej kwestii podejść dorosłych, szczególnie dziadków – śmieje się Anetta Skomiał.
Jak zacząć?
W przypadku diety dzieci, trzeba stosować metodę małych kroków. Najskuteczniejszą metodą jest oczywiście zabawa: - Kanapki z warzywem ułożone w buźkę, np. oczy z ogórków, usta z papryki, to tylko najprostszy przykład. W Internecie jest mnóstwo inspiracji, jak dekorować posiłki dla dzieci – dodaje dietetyk z CM Medyceusz w Łodzi.
Warto też z dzieckiem rozmawiać – tłumaczyć, dlaczego trzeba jeść zdrowo. Dawać jasne komunikaty, np. jak zjesz batonika, to nie będziesz miał siły w szkole.
Świetnym działaniem wspomagającym jest jedzenie wspólnie posiłków przez całą rodzinę – w miłej atmosferze wzajemnego wsparcia łatwiej przeforsować pewne składniki.
Dlaczego teraz?
Właśnie początek roku szkolnego to dobry moment na wprowadzenie nowych zasad. Zwłaszcza, że pretekstem może być nowy, kolorowy pojemnik na posiłek, np. z ulubionym bohaterem z bajki. Tam powinna znaleźć się kanapka z wędliną lub serem i warzywami, a także owoc. Uzupełnieniem powinien być bidon – też kolorowy i dobrze kojarzący się, ale oczywiście z wodą.
Warto jednak uważać, by te misternie przygotowane kanapki nie wylądowały w koszu. – Często radzę rodzicom, by dzieci, zwłaszcza te młodsze, nie nosiły ze sobą gotówki. To kusi, by zajrzeć do cukierni czy sklepu spożywczego w drodze do czy ze szkoły.
Na co uważać?
Odzwyczajając dzieci od słodyczy i „śmieciowego” jedzenia można wpaść w kilka pułapek. Na pewno nie należy warunkować zdrowego jedzenia. Mówienie „jak zjesz marchewkę, to kupię ci zabawkę” jest bardzo niebezpieczne. – Przecież chodzi o to, by zmienić nawyki długofalowo. Dziecko nie może kojarzyć jedzenia z nagrodą, bo zaraz zacznie się kombinowanie: ukrywanie jedzenia, potajemne wyrzucanie. Kwestią jest przekonanie dziecka, że warto to robić dla siebie, a nie dla nagrody – przypomina Anetta Skomiał.
Pani dietetyk przestrzega też przed popularną wśród rodziców metodą wychowawczą, która mówi, że słodycze jada się tylko w jeden dzień tygodnia. – Jesteśmy ludźmi, apetyt na poszczególne produkty nachodzi nas w różnych momentach. Nie ma potrzeby wprowadzać takich restrykcji, o wiele skuteczniejsze jest znalezienie alternatyw dla słodyczy. Warto próbować przekonać dzieci do gorzkiej czekolady, orzechów czy bakalii – podsumowuje dietetyk.